poniedziałek, 11 listopada 2013

Moje pierwsze malutkie osiągnięcie ;)

Cześć, dawno mnie tu nie było. Chciałabym się z wami dziś podzielić moimi skromnymi efektami ćwiczeń ;). Nigdy nie miałam problemów z nadwagą, ale zawsze marzyła mi się sylwetka fit. Postanowiłam więc w końcu wziąć się za siebie. Zaczęłam od eliminacji słodyczy i fast foodów, dodałam do tego ćwiczenia Ewy Chodakowskiej (nie robiłam konkretnych programów, tylko wybrałam sobie konkretne ćwiczenia na odpowiednie partie mięśni) i jakiś tam efekt jest ;). 

W ciągu dwóch miesięcy osiągnęłam tyle jeśli chodzi o brzuch. Dodam, że nie ćwiczyłam codziennie.

































Przepraszam za kiepską jakość zdjęcia, ale robiłam je wieczorem i aparat nie chciał złapać ostrości :/

To na pewno nie koniec mojej pracy :) Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć upragnioną sylwetkę :)
Jak wam się podoba?

Trzymam kciuki za wszystkich ćwiczących ;*

Pozdrawiam ;*


sobota, 28 września 2013

Klasyka: czyli french manicure w roli głównej.

Cześć, po wściekłym różu przyszła pora na coś delikatniejszego. Ostatnio mnie jakoś naszło na french'a. Już bardzo dawno nie gościł u mnie na pazurkach.




























Linia uśmiechu nie jest idealna, bo kreski robię zawsze "od ręki" (pędzelkiem do zdobień). Moim zdaniem paski do french'a są niezbyt proste w obsłudze (odklejają się itp.) i efekt też mi się nie podoba zbytnio.
Żeby nie było nudno dodałam wzorek na serdecznym (stempelek z płytki essence), ale niestety top coat troszkę go rozmazał :/ .

Użyłam:
~ czarny art liner wibo
~ ciały NTN nr 07
~ jasnoróżowy essence sweet as candy nr 05 (stara wersja) lub nr 104 (nowa wersja)
~ utwardzacz eveline 3 w 1

Co o tym myślicie? Lubicie french'a czy wolicie coś bardziej wyrazistego?

Pozdrawiam ;*

czwartek, 19 września 2013

Malinowo ;)

Cześć, za oknami paskudna pogoda, więc postanowiłam zmalować coś soczystego na pazurkach, żeby odgonić szarość dnia codziennego ;). Postawiłam na cudowny soczyście malinowy róż z ledwo zauważalnymi złotymi drobinkami. Niestety mój aparat trochę przekłamał kolory :/ . No, ale trudno.

Ten śliczny kolorek to MIYO mini drops nr. 30 (ok. 4 zł / 8 ml), który na dodatek po wyschnięciu pachnie malinami (zapach utrzymuje się ok. 2 dni)  :). Dodałam jeszcze trochę różowego brokatu i czarny stempelek na serdecznym palcu. To taki trochę look dla odważnych i nie każdemu może przypaść do gustu. Wygląda trochę kiczowato, ale ja akurat czasem lubię pazurki "na bogato", szczególnie jesienią, kiedy wszędzie jest tak ponuro i szaro.




























Dajcie znać czy lubicie takie mocne akcenty na paznokciach. A może wolicie coś delikatniejszego?

Pozdrawiam ;*

P.S. Jak wam się podoba moja nowa miniaturka?

wtorek, 10 września 2013

Ranking szklanych pilników do paznokci

Cześć, mam dla was mini zestawienie kilku pilników szklanych, z którymi miałam do czynienia. Są wśród nich zarówno te droższe jak i te tańsze. Długo szukałam idealnego, aż w końcu znalazłam :).

Moje skromne zbiory ;)



Zacznę może od miejsca czwartego (najgorszy pilnik)

4. INFINITY 
Kupiłam go w Naturze za jakieś 7 zł i jest to najgorszy z najgorszych pilników jakie miałam w życiu. Z pewnością nie jest wart swojej ceny. Teraz wiem, że nie wzięłabym go ponownie nawet za darmo. Ale do rzeczy: pilnik po prostu się wyciera do gładkiej powierzchni szklanej już przy pierwszym użyciu, przez co bardzo szybko nadaje się tylko do wyrzucenia. Starczy na jakieś 3 piłowania, a potem jest już do niczego. Myślałam, że będzie się lepiej sprawować, bo w sumie piłował nieźle (ostry), no ale niestety.
Nie polecam.



























3. Pilnik no name
Kupiłam go za uwaga 3 zł ;) w chińskim centrum. Jest o wiele lepszy od INFINITY. Piłował całkiem przyzwoicie (ale strasznie wolno), ale dość szybko zaczął tracić na ostrości (przynajmniej się nie wycierał tak jak poprzednik ;) ). W tej cenie nie ma się w sumie co dziwić, że jakość jest dość kiepska.
Nie polecam.



























2. ELITE New York Paris
Kupiłam go w Rossmannie za ok. 12 zł. Myślałam, że to będzie ten jedyny, ale się myliłam. Piłuje dobrze, szybko, jest ostry, nie tępi się. Ale ma jedną zasadniczą wadę: nie nadaje się do dłoni, bo jest zbyt gruboziarnisty i strasznie szarpie paznokcie. Paznokcie zaczęły mi się po nim bardzo rozdwajać. Teraz używam go do stóp, bo tam paznokcie są grubsze i sprawdza się świetnie.
Niby jest niezły, ale jego cena nie jest adekwatna do jakości moim zdaniem.



























1. Ewa Schmitt Professional
Kupiony w Rossmanie za coś około 15 zł (nie pamiętam już). Jest to mój absolutny hit. Uwielbiam go, bo doskonale piłuje (szybko, ale nie niszczy płytki), jest bardzo ostry, nie tępi się, jest bardzo drobnoziarnisty, zapobiega rozdwajaniu paznokci. Po prostu cud miód i orzeszki ;). Jest w pełni wart swojej ceny.
Mogę go z czystym sercem polecić :)


























I to by było na tyle :)

Pozdrawiam ;*

czwartek, 22 sierpnia 2013

Lovely Baltic Sand - lakier piaskowy

Cześć, dzisiaj przychodzę do was z krótką recenzją lakieru, który podbił moje serce. Na blogach aż roi się od recenzji lakierów piaskowych, więc postanowiłam, że najwyższy czas jakiś wypróbować. Mój wybór padł na Lovely Baltic Sand nr. 3 (w sumie nie miałam wielkiego wyboru, bo w rossmannie były ostatnie sztuki). Kolor bardzo przypadł mi do gustu. Przypomina mi ocean. Lakier ma fajne chropowate wykończenie. Zdecydowanie bardziej podobają mi się piaski z brokatem niż bez (cudownie błyszczy w słońcu). Obawiałam się tylko, że będzie się ciężko zmywał, ale okazało się że nie jest aż tak źle :) (jest o wiele łatwiejszy do usunięcia niż typowy lakier z brokatem, poza tym zawsze można użyć metody z folią aluminiową).

Krycie: standardowe 2 warstwy

Pędzelek: wygodny płaski

Konsystencja: dość gęsta, ale dobrze się rozprowadza

Trwałość: standardowa (4 - 5 dni)

Czas schnięcia: krótki (dużo szybciej niż w przypadku lakierów z brokatem)

Na zdjęciach kilkudniowy lakier (paznokcie zdążyły już trochę odrosnąć ;) )










































8,59 zł / 8 ml

Moim zdaniem lakier piaskowy zasługuje na miano hitu tego lata w dziedzinie lakierów do paznokci. Jest to mój pierwszy lakier tego typu, ale na pewno nie ostatni ;). Mam ochotę przetestować jeszcze lakier piórkowy, bo daje fajny efekt.

Jakie są wasze doświadczenia z lakierami piaskowymi? Jacy są wasi letni ulubieńcy wśród lakierów?

Pozdrawiam ;*

wtorek, 20 sierpnia 2013

Mini sesja zdjęciowa ;)

Cześć, witam was cieplutko. Przepraszam, że tak strasznie zaniedbałam bloga, ale jakoś nie miałam do tego głowy. Postaram się poprawić :).

Jako że bardzo ciekawią mnie czarne anioły nabrałam ochoty, żeby się wcielić w taką postać. Tak powstała taka mini sesja zdjęciowa, którą nazwałam : "Upadły anioł". Pomysł i wykonanie jest wyłącznie mojego autorstwa. Nie są to w żadnym wypadku prace profesjonalne. Jestem zupełną amatorką ;) , ale postanowiłam że się z wami podzielę owocami mojej pracy (fotografa, modelki i kostiumologa jednocześnie haha ;) )
Zapraszam do oglądania :)




Dajcie znać co o tym myślicie w komentarzach :)

Pozdrawiam ;*





sobota, 20 lipca 2013

Zakupy + szybkie zdobienie ;)

Witam was cieplutko. Dzisiaj będzie krótki post o tym co udało mi się ostatnio "upolować". Nie jest tego jakoś szczególnie  dużo, bo staram się ograniczać, ale jak wiadomo czasem trudno oprzeć się pokusie ;).

A oto co wpadło w moje ręce:
~ Batiste tropical suchy szampon
~ Be beauty mleczko do demakijażu nawilżające
~ Dove balsam do bardzo suchej skóry
~ Isana brzoskwiniowy żel do golenia
~ Lovely Baltic Sand nr.3  lakier piaskowy
~ Elite pilnik szklany
~ sypkie brokaty
~ Erbel wosk w rolkach do depilacji miodowy



























Wrzucę wam jeszcze zdobienie, które ostatnio wykonałam. Robiłam je na szybko i trochę top coat rozmazał mi wzorek, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :). Jest to szybki i prosty do wykonania mani.
Użyłam:
~ Delia Coral Prosilk nr. 172
~ Wibo Art Liner czarny (niestety starł mi się numerek)
~ Essence Nail art Stampy Polish nr. 003 stamp me! silver
~ Eveline utwardzacz do paznokci 3 w 1
~ sonda do kropek lub wykałaczka / szpilka
~ Bundle Monster płytka do stempli BM16

Niżej zamieszczam zdjęcia w dwóch rodzajach oświetlenia.



















































Co o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzach, który produkt was najbardziej zaciekawił. Postaram się zrobić recenzje każdego z nich.
Jeśli macie do mnie jakieś pytania lub sugestie to piszcie w komentarzach lub na mój e-mail: torebka159@gmail.com . Chętnie odpiszę w wolnej chwili :)

Pozdrawiam ;*

sobota, 13 lipca 2013

Mój sposób na proste rzęsy, recenzje + mały bonus ;)

Cześć wszystkim :). Już od daaaawna zbierałam się do tego posta. Będzie on bardzo dłuuuugi, ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca ;) . Z racji, że jestem nieszczęśliwą posiadaczką niesamowicie prostych rzęs (włosów też ;) ) postanowiłam podzielić się z wami moim patentem na ich ładne podkręcenie. Mam nadzieję, że komuś przydadzą się moje rady.

Zacznijmy od podstaw. Niestety bez użycia zalotki żaden tusz podkręcający nie poradzi sobie z podkręceniem prostych rzęs w sposób zadowalający.

1. Przed użyciem zalotki dobrze jest rozczesać rzęsy, żeby lepiej ułożyły się na zalotce. W tym celu używam mojego ulubionego grzebyka z inglota.

A tak wyglądają moje naturalne rzęsy.



























2. Podkręcamy rzęsy przy pomocy zalotki (ja robię to na trzy razy: u nasady, mniej więcej po środku długości rzęs i końcówki; sposób w jaki podkręcamy zależy od długości rzęs).




























3. Przed nałożeniem tuszu ponownie rozczesuję rzęsy, aby równo rozprowadzić produkt.

4. Tuszujemy rzęsy.
O efekcie końcowym w dużej mierze decyduje dobór odpowiedniego tuszu, który nie zniszczy nam tego, co udało nam się osiągnąć dzięki zalotce. Najlepsze dla prostych rzęs są tusze wodoodporne, bo te zwykłe często z powrotem prostują podkręcone rzęsy, a przecież nie o to nam chodzi. Szczerze polecam maskary z Maybelline New York. Moim Faworytem jest "the Falsies Volum' Express Waterproof " , która doskonale utrwala podkręcenie zalotką. Odradzałabym natomiast zakup Max Factor 2000 calorie w wersji wodoodpornej.

5. Ja po nałożeniu każdej kolejnej warstwy tuszu wyczesuję rzęsy grzebykiem inglot, aby uzyskać ładne "firanki" ;) .
Na zdjęciu mam dwie warstwy na górnych rzęsach i jedną na dolnych.
Efekt końcowy prezentuje się tak:





Użyte produkty:

1. Metalowy grzebyk do rzęs inglot (recenzja w poprzednim poście KLIK )

2. Zalotka ROSSMANN
~ cena : ok. 12 zł
~ wygodna
~ dobrze podkręca
~ łatwa do utrzymania w czystości (producent zaleca co jakiś czas wyjmować gumkę i przecierać wilgotną ściereczką)
~ całkiem solidna (moja ma już kilka lat i nic złego się z nią nie dzieje)




3. Maskara Maybelline New York the Falsies Volum' Exrpess Waterproof
~ ładna czerń
~ dobrze utrwala efekt zalotki
~ szczoteczka może początkowo być trudna w obsłudze (można sobie upaćkać tuszem powieki)
~ nie daje obiecanego efektu sztucznych rzęs (ale jak wiadomo efekt sztucznych rzęs mogą dać tylko... sztuczne rzęsy ;) )
~ odporna na działanie wody (tusz nie spływa, ale co ciekawe od wilgoci rzęsy się prostują o_O )
~ trwała (utrzymuje się cały dzień bez osypywania)
~ w miarę starzenia się (wysychania) mogą tworzyć się lekkie grudki, ale łatwo je usunąć grzebykiem
~ szybkość wysychania nie jest jakaś straszna, raczej standadowa
~ początkowo może trochę bardziej sklejać rzęsy (ale dzieje się tak z większością bardzo świeżych maskar)
~ pogrubienie jest takie średnie
~ ma lekko wygiętą szczoteczkę, która dopasowuje się do kształtu oka
~ cena: ok. 30 zł / 9 ml (na promocji można go kupić dużo taniej)




Bonus zakupowy ;)

Na zakończenie tego dłuuuuugaśnego posta pokażę wam co ostatnio wpadło w moje ręce. Już dawno marzyła mi się bransoletka modułowa. Niestety nie stać mnie na oryginalną PANDORĘ, więc postanowiłam znaleźć coś tańszego ;). 
Poszperałam trochę na allegro i znalazłam moje wymarzone cudeńko za 49 zł + przesyłka. Jest prześliczna, ma posrebrzane koraliki, a co najciekawsze na bazie do bransoletki widnieje grawerowany napis "PANDORA" (ale podejrzewam, że to podróbka zważywszy na cenę). Mimo, że nie jest oryginalna i tak mi się podoba :) (taka "PANDORA dla ubogich" hehe ;) )




Mam nadzieję, że udało się wam wytrwać do końca ;)
Może macie jakieś swoje ciekawe sposoby?
Pozdrawiam ;*

czwartek, 11 lipca 2013

Inglot - grzebyk do rzęs

Cześć wszystkim. Mam dla was recenzję świetnego produktu, bez którego wręcz nie wyobrażam sobie makijażu. Mowa o grzebyku do rzęs inglot. Miałam w życiu różne i z czystym sercem mogę powiedzieć, że ten jest najlepszy. Większość dostępnych na rynku grzebyków jest wykonana z plastiku, przez co zamiast rozdzielać rzęsy dodatkowo je skleja ( brrr... ). Ten natomiast jest metalowy i bardzo ostry, dzięki czemu doskonale rozczesuje posklejane tuszem rzęsy tworząc z nich piękną firankę. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Nie zamienię go na żaden inny :).
Jest składany, co zapobiega uszkodzeniom jego "ząbków". Dość łatwo się go czyści przy pomocy mleczka do demakijażu. Kupiłam go za ok. 15 zł (dość drogo), ale jest wart swojej ceny :).





























Co o nim myślicie?
Pozdrawiam ;*

wtorek, 9 lipca 2013

Pierre Rene Regenerating Oil +

Witam cieplutko :) . Po tym jak skończyło mi się Regenerum do paznokci, postanowiłam spróbować czegoś innego. Wybór padł na oliwkę Pierre Rene. W ogóle ostatnimi czasy zrezygnowałam z odżywek w formie lakieru na rzecz tych w formie oliwki (m.in. ze względu na bardzo nieprzyjemne doświadczenia związane z Eveline 8 w 1 Total Action, przez którą się nabawiłam onycholizy). Co prawda wmasowywanie olejku jest dużo bardziej uciążliwe, ale mimo to jestem w stanie się poświęcić ;) .

Opis producenta:
Kuracja odbudowująca paznokcie zniszczone akrylem, tipsami, żelem. Natłuszcza i zmiękcza skórki wokół paznokcia nadając im jednocześnie nienaganny wygląd. Regeneruje, odżywia i wzmacnia paznokcie działając bezpośrednio na macierz płytki i jej wewnętrzne struktury. Zapobiega łamaniu i rozdwajaniu, starzeniu się płytki oraz pobudza do wzrostu. Zawiera ekstrakty z migdałów, baobaba, żeńszenia, kasztanowca, wodorostów i alg. Aplikować na paznokcie, wmasować, pozostawić na kilka minut. Przed manicure umyć ręce i dokładnie wysuszyć.

~ aplikacja: wygodna mała pipetka, która dozuje odpowiednią ilość olejku

~ zapach: w opakowaniu jest niezbyt przyjemny, ale po wmasowaniu w paznokcie wyczuwalna jest całkiem przyjemna ziołowa woń (nie każdemu przypadnie do gustu taki zapach, ale mi odpowiada)

~ opakowanie: prosta mała buteleczka wyposażona w pipetkę połączoną z zakrętką, posiada gumową uszczelkę zapobiegającą wylewaniu się produktu

~ konsystencja: rzadka (jak to zwykle bywa w przypadku tego typu produktów)

~ 6,5 ml / ok. 12 zł

Zalety:
+ wzmacnia paznokcie, stają się baaardzo twarde i odporne na uszkodzenia
+ hamuje proces rozdwajania paznokci
+ dobrze nawilża skórki
+ wydajna
+ wg. mnie ma przyjemny zapach

Wady:
- dość wysoka cena w stosunku do pojemności
- trudno dostępna (obeszłam chyba ze cztery drogerie i w końcu udało mi się kupić ostatnią sztukę w jakiejś mało uczęszczanej "Naturze")
- "rytuał codziennego nakładania oliwki jest dość czasochłonny





























Myślę, że jest to produkt godny polecenia ze względu na jego dobroczynne działanie na pazurki aczkolwiek nie każdemu może on przypaść do gustu.

Miałyście ten produkt? Co o nim sądzicie? Co polecacie?

Pozdrawiam ;*

P.S. Mam taką małą prośbę do anonimowych osób piszących komentarze (za które jestem bardzo wdzięczna :) ). Byłoby mi bardzo miło, gdyby takie osoby podpisywały się imieniem albo pseudonimem, żebym wiedziała komu odpisuję ;). I jeszcze raz dziękuję wszystkim za komentarze ;*

sobota, 29 czerwca 2013

Delia Coral Prosilk

Witam was cieplutko :). Dziś zaprezentuję wam lakier, który ostatnio wpadł w moje ręce. Kupiłam go z myślą o zakończeniu roku szkolnego. Szukałam jakiegoś kryjącego odcienia nude, który pasowałby do beżowej spódniczki. Początkowo miałam ochotę na Golden Rose Rich Color nr.10, ale niestety w żadnej drogerii nie znalazłam tego numerka. W końcu zdecydowałam się na nudziaka z proteinami jedwabiu o nr.172 firmy Delia. Nie spodziewałam się jakichś cudów po lakierze za niecałe 5 zł, ale miło mnie zaskoczył :)

Zalety:
+ wygodny płaski pędzelek (nie za wąski ani nie za szeroki, taki w sam raz)
+ dobrze się rozprowadza, nie smuży
+ dwie warstwy dają zadowalający efekt aczkolwiek dla pełnego krycia można dołożyć trzecią
+ ładne błyszczące wykończenie
+ trwały (bez bazy i top coat'u wytrzymał u mnie około 5 dni bez żadnych odprysków, jedynie lekko ścierają się końcówki)
+ szybko schnie
+ ma przyjemną konsystencję (nie zalewa skórek)
+ tani jak barszcz ;) 4,99 zł / 11 ml

Wady:
- w mojej okolicy dość trudno dostępny





















































































Na zdjęciach mam dwudniowy lakier. Nałożyłam dwie warstwy i końcówki lekko prześwitują, ale jest to widoczne tylko z bardzo bliska. Lakier ma idealnie kremowe wykończenie bez żadnych drobinek. Przepraszam za suche skórki (zdjęcia robione na szybko) i kształt paznokci (jestem w trakcie pracy nad ich kształtem). Mam nadzieję, że mi wybaczycie :).

Co o nim sądzicie?

Pozdrawiam :)

środa, 26 czerwca 2013

Dove intensive nourishment hand cream

Cześć wszystkim :). Mam bardzo wymagające dłonie i już od dawna szukałam idealnego kremu do rąk, który zregenerowałby moje dłonie po odmrożeniach (których się nabawiłam pewnej zimy). Po wielu bublach trafiłam w końcu na ten jedyny. Mowa tu oczywiście (jak sugeruje tytuł) o Dove do bardzo suchej skóry dłoni. Do jego zakupu skusiły mnie pozytywne opinie na www.wizaz.pl i promocja w Rossmannie ;). Byłam do niego dość sceptycznie nastawiona. Spodziewałam się, że będzie pozostawiał tłustą lepką warstwę brrrr... , ale moje obawy na szczęście były zbędne.

Zalety:
+ szybko się wchłania
+ cudownie pachnie mrrr :) (z resztą jak wszystkie kosmetyki tej marki)
+ nie pozostawia tłustej lepkiej warstwy
+ doskonale nawilża na długi czas
+ przy regularnym stosowaniu w znacznym stopniu poprawia stan skóry
+ poręczna tubka o prostej szacie graficznej
+ wydajny
+ dość gęsty, ale mimo to lekki

Minusy:
- dość wysoka cena jak na taką pojemność (ok. 9 zł / 75 ml , czasem w promocji ok. 6 zł / 75 ml )
- gdy zbliżamy się do końca trochę trudno wydobyć go z opakowania































































Mimo ceny na stałe zagości w mojej torebce. Mogę z czystym sercem go polecić. Uratował moje dłonie. Jest doskonały zarówno na sezon zimowy jak i letni. Po jego użyciu skóra jest gładka, nawilżona, miękka, przyjemnie pachnie :)

Miałyście ten produkt? Co o nim myślicie? Jakie kremy polecacie?
Pozdrawiam :)