sobota, 20 lipca 2013

Zakupy + szybkie zdobienie ;)

Witam was cieplutko. Dzisiaj będzie krótki post o tym co udało mi się ostatnio "upolować". Nie jest tego jakoś szczególnie  dużo, bo staram się ograniczać, ale jak wiadomo czasem trudno oprzeć się pokusie ;).

A oto co wpadło w moje ręce:
~ Batiste tropical suchy szampon
~ Be beauty mleczko do demakijażu nawilżające
~ Dove balsam do bardzo suchej skóry
~ Isana brzoskwiniowy żel do golenia
~ Lovely Baltic Sand nr.3  lakier piaskowy
~ Elite pilnik szklany
~ sypkie brokaty
~ Erbel wosk w rolkach do depilacji miodowy



























Wrzucę wam jeszcze zdobienie, które ostatnio wykonałam. Robiłam je na szybko i trochę top coat rozmazał mi wzorek, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :). Jest to szybki i prosty do wykonania mani.
Użyłam:
~ Delia Coral Prosilk nr. 172
~ Wibo Art Liner czarny (niestety starł mi się numerek)
~ Essence Nail art Stampy Polish nr. 003 stamp me! silver
~ Eveline utwardzacz do paznokci 3 w 1
~ sonda do kropek lub wykałaczka / szpilka
~ Bundle Monster płytka do stempli BM16

Niżej zamieszczam zdjęcia w dwóch rodzajach oświetlenia.



















































Co o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzach, który produkt was najbardziej zaciekawił. Postaram się zrobić recenzje każdego z nich.
Jeśli macie do mnie jakieś pytania lub sugestie to piszcie w komentarzach lub na mój e-mail: torebka159@gmail.com . Chętnie odpiszę w wolnej chwili :)

Pozdrawiam ;*

sobota, 13 lipca 2013

Mój sposób na proste rzęsy, recenzje + mały bonus ;)

Cześć wszystkim :). Już od daaaawna zbierałam się do tego posta. Będzie on bardzo dłuuuugi, ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca ;) . Z racji, że jestem nieszczęśliwą posiadaczką niesamowicie prostych rzęs (włosów też ;) ) postanowiłam podzielić się z wami moim patentem na ich ładne podkręcenie. Mam nadzieję, że komuś przydadzą się moje rady.

Zacznijmy od podstaw. Niestety bez użycia zalotki żaden tusz podkręcający nie poradzi sobie z podkręceniem prostych rzęs w sposób zadowalający.

1. Przed użyciem zalotki dobrze jest rozczesać rzęsy, żeby lepiej ułożyły się na zalotce. W tym celu używam mojego ulubionego grzebyka z inglota.

A tak wyglądają moje naturalne rzęsy.



























2. Podkręcamy rzęsy przy pomocy zalotki (ja robię to na trzy razy: u nasady, mniej więcej po środku długości rzęs i końcówki; sposób w jaki podkręcamy zależy od długości rzęs).




























3. Przed nałożeniem tuszu ponownie rozczesuję rzęsy, aby równo rozprowadzić produkt.

4. Tuszujemy rzęsy.
O efekcie końcowym w dużej mierze decyduje dobór odpowiedniego tuszu, który nie zniszczy nam tego, co udało nam się osiągnąć dzięki zalotce. Najlepsze dla prostych rzęs są tusze wodoodporne, bo te zwykłe często z powrotem prostują podkręcone rzęsy, a przecież nie o to nam chodzi. Szczerze polecam maskary z Maybelline New York. Moim Faworytem jest "the Falsies Volum' Express Waterproof " , która doskonale utrwala podkręcenie zalotką. Odradzałabym natomiast zakup Max Factor 2000 calorie w wersji wodoodpornej.

5. Ja po nałożeniu każdej kolejnej warstwy tuszu wyczesuję rzęsy grzebykiem inglot, aby uzyskać ładne "firanki" ;) .
Na zdjęciu mam dwie warstwy na górnych rzęsach i jedną na dolnych.
Efekt końcowy prezentuje się tak:





Użyte produkty:

1. Metalowy grzebyk do rzęs inglot (recenzja w poprzednim poście KLIK )

2. Zalotka ROSSMANN
~ cena : ok. 12 zł
~ wygodna
~ dobrze podkręca
~ łatwa do utrzymania w czystości (producent zaleca co jakiś czas wyjmować gumkę i przecierać wilgotną ściereczką)
~ całkiem solidna (moja ma już kilka lat i nic złego się z nią nie dzieje)




3. Maskara Maybelline New York the Falsies Volum' Exrpess Waterproof
~ ładna czerń
~ dobrze utrwala efekt zalotki
~ szczoteczka może początkowo być trudna w obsłudze (można sobie upaćkać tuszem powieki)
~ nie daje obiecanego efektu sztucznych rzęs (ale jak wiadomo efekt sztucznych rzęs mogą dać tylko... sztuczne rzęsy ;) )
~ odporna na działanie wody (tusz nie spływa, ale co ciekawe od wilgoci rzęsy się prostują o_O )
~ trwała (utrzymuje się cały dzień bez osypywania)
~ w miarę starzenia się (wysychania) mogą tworzyć się lekkie grudki, ale łatwo je usunąć grzebykiem
~ szybkość wysychania nie jest jakaś straszna, raczej standadowa
~ początkowo może trochę bardziej sklejać rzęsy (ale dzieje się tak z większością bardzo świeżych maskar)
~ pogrubienie jest takie średnie
~ ma lekko wygiętą szczoteczkę, która dopasowuje się do kształtu oka
~ cena: ok. 30 zł / 9 ml (na promocji można go kupić dużo taniej)




Bonus zakupowy ;)

Na zakończenie tego dłuuuuugaśnego posta pokażę wam co ostatnio wpadło w moje ręce. Już dawno marzyła mi się bransoletka modułowa. Niestety nie stać mnie na oryginalną PANDORĘ, więc postanowiłam znaleźć coś tańszego ;). 
Poszperałam trochę na allegro i znalazłam moje wymarzone cudeńko za 49 zł + przesyłka. Jest prześliczna, ma posrebrzane koraliki, a co najciekawsze na bazie do bransoletki widnieje grawerowany napis "PANDORA" (ale podejrzewam, że to podróbka zważywszy na cenę). Mimo, że nie jest oryginalna i tak mi się podoba :) (taka "PANDORA dla ubogich" hehe ;) )




Mam nadzieję, że udało się wam wytrwać do końca ;)
Może macie jakieś swoje ciekawe sposoby?
Pozdrawiam ;*

czwartek, 11 lipca 2013

Inglot - grzebyk do rzęs

Cześć wszystkim. Mam dla was recenzję świetnego produktu, bez którego wręcz nie wyobrażam sobie makijażu. Mowa o grzebyku do rzęs inglot. Miałam w życiu różne i z czystym sercem mogę powiedzieć, że ten jest najlepszy. Większość dostępnych na rynku grzebyków jest wykonana z plastiku, przez co zamiast rozdzielać rzęsy dodatkowo je skleja ( brrr... ). Ten natomiast jest metalowy i bardzo ostry, dzięki czemu doskonale rozczesuje posklejane tuszem rzęsy tworząc z nich piękną firankę. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Nie zamienię go na żaden inny :).
Jest składany, co zapobiega uszkodzeniom jego "ząbków". Dość łatwo się go czyści przy pomocy mleczka do demakijażu. Kupiłam go za ok. 15 zł (dość drogo), ale jest wart swojej ceny :).





























Co o nim myślicie?
Pozdrawiam ;*

wtorek, 9 lipca 2013

Pierre Rene Regenerating Oil +

Witam cieplutko :) . Po tym jak skończyło mi się Regenerum do paznokci, postanowiłam spróbować czegoś innego. Wybór padł na oliwkę Pierre Rene. W ogóle ostatnimi czasy zrezygnowałam z odżywek w formie lakieru na rzecz tych w formie oliwki (m.in. ze względu na bardzo nieprzyjemne doświadczenia związane z Eveline 8 w 1 Total Action, przez którą się nabawiłam onycholizy). Co prawda wmasowywanie olejku jest dużo bardziej uciążliwe, ale mimo to jestem w stanie się poświęcić ;) .

Opis producenta:
Kuracja odbudowująca paznokcie zniszczone akrylem, tipsami, żelem. Natłuszcza i zmiękcza skórki wokół paznokcia nadając im jednocześnie nienaganny wygląd. Regeneruje, odżywia i wzmacnia paznokcie działając bezpośrednio na macierz płytki i jej wewnętrzne struktury. Zapobiega łamaniu i rozdwajaniu, starzeniu się płytki oraz pobudza do wzrostu. Zawiera ekstrakty z migdałów, baobaba, żeńszenia, kasztanowca, wodorostów i alg. Aplikować na paznokcie, wmasować, pozostawić na kilka minut. Przed manicure umyć ręce i dokładnie wysuszyć.

~ aplikacja: wygodna mała pipetka, która dozuje odpowiednią ilość olejku

~ zapach: w opakowaniu jest niezbyt przyjemny, ale po wmasowaniu w paznokcie wyczuwalna jest całkiem przyjemna ziołowa woń (nie każdemu przypadnie do gustu taki zapach, ale mi odpowiada)

~ opakowanie: prosta mała buteleczka wyposażona w pipetkę połączoną z zakrętką, posiada gumową uszczelkę zapobiegającą wylewaniu się produktu

~ konsystencja: rzadka (jak to zwykle bywa w przypadku tego typu produktów)

~ 6,5 ml / ok. 12 zł

Zalety:
+ wzmacnia paznokcie, stają się baaardzo twarde i odporne na uszkodzenia
+ hamuje proces rozdwajania paznokci
+ dobrze nawilża skórki
+ wydajna
+ wg. mnie ma przyjemny zapach

Wady:
- dość wysoka cena w stosunku do pojemności
- trudno dostępna (obeszłam chyba ze cztery drogerie i w końcu udało mi się kupić ostatnią sztukę w jakiejś mało uczęszczanej "Naturze")
- "rytuał codziennego nakładania oliwki jest dość czasochłonny





























Myślę, że jest to produkt godny polecenia ze względu na jego dobroczynne działanie na pazurki aczkolwiek nie każdemu może on przypaść do gustu.

Miałyście ten produkt? Co o nim sądzicie? Co polecacie?

Pozdrawiam ;*

P.S. Mam taką małą prośbę do anonimowych osób piszących komentarze (za które jestem bardzo wdzięczna :) ). Byłoby mi bardzo miło, gdyby takie osoby podpisywały się imieniem albo pseudonimem, żebym wiedziała komu odpisuję ;). I jeszcze raz dziękuję wszystkim za komentarze ;*