Jak zapewne wiecie mam spory problem z przesuszeniem skóry dłoni (i nie tylko). Od kremu do rąk wymagam naprawdę wiele. Musi przede wszystkim bardzo mocno i dogłębnie nawilżać, szybko się wchłaniać oraz nie pozostawiać paskudnej, lepkiej warstwy na dłoniach. Bardzo długo byłam wierna mojemu ukochanemu kremowi marki DOVE (KLIK). Lubiłam go za działanie i piękny zapach. Któregoś dnia natrafiłam na filmik na youtube, gdzie pewna youtuberka pokazywała krem (nieznanej mi do tej pory marki) EVREE max repair. Dość mocno zaciekawił mnie ten produkt, ale długo broniłam się przed jego kupnem. Pewnego dnia, będąc w naturze, natknęłam się na promocję i tak oto trafił w moje łapki :).
Początkowo nieszczególnie się polubiliśmy. Z czasem jednak zauważyłam, że był to jeden z najlepszych zakupów :). Krem doskonale odbudował popękane i przesuszone dłonie. Stały się jedwabiście gładkie i miękkie. Mój M jest zachwycony delikatnością moich łapek, a to chyba najlepszy dowód na działanie tego cudeńka :D.
Zalety:
+ ładny delikatny zapach (choć nie tak ładny jak kremu DOVE)
+ przyjemna konsystencja (średnio gęsta)
+ szybko się wchłania
+ pozostawia skórę nawilżoną na długo
+ nie zostawia tłustej lepkiej warstwy
+ jest baaaardzo wydajny
+ stosunek ceny do jakości jak najbardziej na plus :) (ok. 9 zł za 100 ml)
+ dostępny w niemal każdej drogerii
Wady:
- nie zauważyłam
Krem jest w 100% wart polecenia. Jestem nim oczarowana :)
Na koniec zapraszam na szybki mani z użyciem nowego top coat'u, którego recenzja się wkrótce pojawi (nooo jak tylko skończę go testować).
Miałyście ten krem? Dajcie znać co o nim myślicie w komentarzach :). A może znacie jakieś inne perełki kosmetyczne, które powinnam wypróbować?
Pozdrawiam :*